niedziela, 23 września 2012

Muszę naprawić naszą przyjaźń.

Rozdział 2 : 

Obudziłam się na łóżku z bólem głowy.  Ale nie moim łóżku. Nic nie pamiętałam.   W głowie pustka.
Przecież dokładnie znałam to miejsce. Przebywałam w tym pokoju ze 100 razy.
W myśleniu przerwało mi pukanie do drzwi.
-Cześć kotku.-przywitał się David.
Zrozumiałam że jestem u Davida. W końcu się odezwałam.
-Co ja tu robię ? - zapytałam.
- Jak to co ? Byłaś świetna tej nocy, więc może i dziś będziesz ? - Dave.
-Co ty pierdolisz ?
David popatrzył na mnie  dziwnie.
-Lepiej już nic nie mów.-wstałam i wzięłam swoje ubrania i kierowałam się w stronę łazienki.
David powędrował za mną .
-Za dużo się wypiło.-skomentował David.
-Nie musisz mówić tak głośno.-powiedziałam i złapałam się za głowę.
-Kac trzyma.-Dave.
-Zajmij się swoimi sprawami i nie wpierdalaj się w moje.-powiedziałam ostro.
-To ja pójdę coś ci przynieść.-oznajmił.
Ogarnęłam się i wyszłam z łazienki. Czekał już na mnie David i podał mi tabletkę z wodą.
-Proszę.-David.
Nic nie odpowiedziałam i wzięłam tabletkę popijając wodą. Wróciłam się do pokoju ,  wzięłam telefon do ręki, 7 nieodebranych połączeń  od Matt'a. No to będzie gadka. Pomyślałam. Wzięłam torebkę i wyszłam z pomieszczenia , kierowałam się w stronę wyjścia.
-Już idziesz ? -zapytał.
-Jak widzisz tak , ale nie chętnie.-odpowiedziałam i wyszłam.

Stałam już przy drzwiach.  Otworzyłam je i weszłam do środka.
Matt pewnie w swoim pokoju więc mam spokój. Pomyślałam.
Poszłam na górę i weszłam do pokoju.  Wzięłam czyste ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się i zrobiłam makijaż. Wróciłam do pokoju , wzięłam laptopa położyłam się na łóżku i weszłam na fb i tt. Jak zawsze nic ciekawego.  Drzwi się otworzyły. Ujrzałam Matta.
-Zjawiłaś się.-Matt.
-Nie mam ochoty na głupie gadki.-powiedziałam ostro.
-Dobra jak chcesz.-powiedział.
-Ty tak na serio? -zdziwiłam się.
-Tak jak słyszałaś.-Matt.
-Ale, teraz gadałbyś o tych pierdołach , że nie powinnam pójść na tą imprezę i w ogóle.
-Tak,tak ale jesteś prawie dorosła i wiesz co robisz.
-Wreszcie to zrozumiałeś , że nie jestem małą dziewczynką.-powiedziałam z zadowoleniem.
-Ta.-Matt wyszedł.
Zamknęłam laptopa , wzięłam  telefon i  włożyłam do kieszeni.
Po chwili znalazłam się na dworze. Nie wiedziałam z kim pójść , ale wiedziałam jedno muszę z kimś porozmawiać. W tym problem z kim? W myślach spytałam się sama siebie. Coś chciało żebym poszła w stronę jego. Dawno się nie widzieliśmy , nie wiem czy będzie mnie chciał oglądać , czy mu nie będę przeszkadzać . Ale nie zobaczę do puki sama nie zobaczę. Z tego myślenia znalazłam się pod domem tej osoby za którą bardzo tęsknie. Nie mieszka on sam, ale zobaczymy co z tego będzie.
Zapukałam do drzwi. Nic. Zapukałam drugi raz.Trzeci i wreszcie ktoś łaskawie otworzył.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć i powiem szczerze pierwszy raz jestem w takiej sytuacji.
-Betty ? -powiedział zdziwiony moją wizytą.
-Jak widzisz to ja.-powiedziałam i uśmiechnęłam się niewidocznie.
-Nie spodziewałem się Ciebie.
-Uwierz ja siebie też.-poprawiłam swój uśmiech.
-Wejdź.-powiedział otwierając szerzej drzwi.
-Tak właściwie przyszłam bo chciałam naprawić naszą przyjaźń.-Czy jeszcze to możliwe ? -zapytałam z wielkim uśmiechem.
-Dla Ciebie wszytko.-powiedział.
Usiadłam na kanapie a obok mnie Zayn.
-Ciesze się , że to co spieprzyłam mogę naprawić.-powiedziałam od razu łapiąc się za usta.
-Ja to powiedziałam na głos ? -spytałam.
-Tak i nic się nie zmieniłaś ta sama pokręcona dziewczyna jak wcześniej.
-Chyba bardzo pojebana.-poprawiłam go.
-Też tak można powiedzieć.
-No wiesz. Jak możesz tak mówić ?
-Jakoś tak z ust mi wyleciało.
-No nie wierzę , naprawdę ?
-Serio,serio.-powiedział i oboje zaczęliśmy się  śmiać jak nigdy. No może parę razy nam się już zdarzyło.
-Brakowało mi Cię.-powiedział czule.
-Mi Ciebie też i to nie wiesz jak bardzo.
-Domyślam się. -Mam nadzieję , że już mnie tak nie zostawisz.-powiedział Zayn.
-Nigdy! Bez Ciebie to już nie będzie to samo. Pamiętaj , przenigdy Cię już nie zostawię.
-Jak powiedziałaś niech tak się stanie.
-Dobra,dobra lepiej powiedz gdzie reszta świrów.
-Ja też wchodzę w tą grupę ?-zapytał.
-Oczywiście.
-Liam u dziewczyny , Niall u kolegi.
-A Harry i Louis ?
-No zgadnij.
-Nic się nie zmienili , dalej szukają swojej wybranki. Ale  fajnie , że Liam znalazł sobie kogoś i mam nadzieję ,że to odpowiednia dziewczyna dla niego.-powiedziałam.
-Dannielle nie powiem ładna jest. -Zayn odpowiedział całkiem poważnie.
-Nie ważne czy jest ładna czy brzydka najważniejsze co ma w sercu.
-A ty masz kogoś ?-zapytałam.
-Jakaś tam się znajdzie, a dokładniej to Perry.
-No to koniecznie musisz mi dać do niej numer.
-Po co Ci ?
-Jak to po co muszę z nią pogadać i zobaczyć czy jest Ciebie warta.
-Za młoda jesteś na takie sprawy.
-Naprawdę tak myślisz ? Może i jestem od Ciebie młodsza , ale wiem więcej niż Ty.
-Udowodnij mi to , zobaczymy jak się spiszesz.
-Zgoda.
I tak po 2 godzinach gadania o wszystkim i o niczym do pomieszczenia wszedł Niall.
-Siema! -powiedziałam do Niall'a a raczej  wykrzyknęłam.
-Hej,hej ale my to się znamy ?-Niall.
Razem z Zayn'em zaczęliśmy się śmiać.
-Z czego się śmiejecie ?-zapytał blondasek.
-Z Ciebie.-odpowiedział Zayn powstrzymując śmiech.
-Betty jestem Niallerku.-powiedziałam jak minęła mi  głupawka.
-Wow.-blondasek powiedział bardzo zdziwiony.
-Tyle tylko powiesz ?
- Bardzo się zmieniłaś i  jesteś taka.... taka inna.
-Cóż ludzie się zmieniają.
-I to bardzo.-tym razem odezwał się  Zayn. 
-No dobra chłopaki to ja lecę.-oznajmiłam.
-Dopiero przyszłaś i już wychodzisz.-Niall.
-Siedzę tu już parę godzin.
-Nigdzie nie idziesz bo zostajesz.-Zayn.
-Obiecuję, że przyjdę jutro.
-Jutro też przyjdziesz , ale chociaż zostań do wieczora.-powiedział blondasek.
-Niall już jest wieczór.
-To zostaniesz na noc. -Zayn.
-Nie mogę.
-Dlaczego ? -zapytał Niall dziwnie na mnie patrząc.
-Nie mam ciuchów.Wystarczy ?
- i...? Jaki problem coś Ci znajdę.-Niall.
-Ale brat mi nie pozwoli.
-Załatwimy to.-powiedział Zayn.
-Daj nam telefon.-rozkazał Niall.
-Nigdy.
Chłopaki popatrzyli na siebie i po chwil zaczęli mnie gilgotać , a ja nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
Znalazłam się na podłodze aż dopadli się do mojego telefonu i zostawili a ja dalej się śmiałam.
-Wariatka.-skomentował Zayn.
Wstałam  i skierowałam się w stronę chłopców. Chciałam wyrwać Niall'owi telefon z ręki ale uciekł mi.
Rzucił Zayn'owi i tak na zmianę sobie rzucali.
-No chłopaki , dzwonicie czy  nie ? -odezwałam się wkońcu.
-To zostajesz ? -spytał z uśmiechem blondasek.
-Nie mam wyboru , bo ta mi nie oddacie telefonu.
-Nie mieliśmy tego w planach ale spoko.-powiedział Zayn.
-To my pójdziemy  na sekundę.-blondasek.
-To ja wybiorę coś do oglądania.-oznajmiłam.
 5 minut później przyszli i oddali mi telefon. Żeby mieć pewność, że tylko zadzwonili do Matta weszłam w wiadomości wysłane.Nic. Spis połączeń Matt i pizza. No ładnie.
-Chłopaki!
-Co?
-Pizza!
-Jeszcze nie ma.-powiedział Zayn.
-Nie martw się nie dostaniesz nawet jednego kawałka.-Niall.
-Wiem bo dostane dwa.
-Nie gadaj tylko włącz film.
-Okey,okey.
Wybrałam horror  "Nienarodzony" i włączyłam.
Pół godziny później na talerzach pojawiła się pizza. Oczywiście Niall zjadł najwięcej.
Po filmie włączyliśmy "Topur" i tak nam czas zleciał....

                                                                      THE END !
Rozdział krótki ale jest. Nie będę dodawała często , więc uprzedzam.

CZYTASZ=DODAJ KOMA 

POZDROWIAM,
Weroniak xx ;)








wtorek, 4 września 2012

Taka jestem !

Rozdział 1: 

 Mieszkam z bratem. Starszym bratem. Ja mam siedemnaście lat a on dziewiętnaście. Trzy lata różnicy,niestety.
 A tak wogóle nazywam się Betty  Owen. Brat Matt Dale.
Zauważyliście pewnie, mamy inne nazwisko. Bo mamy innych ojców.To znaczy ja swojego nawet nie znałam. Matt czasami się z nim spotyka. A nasza mama Rose umarła na raka jak byłam mała.
W zasadzie wychowałam się bez rodziców. Zajeła się nami babcia. Ale cóż takie jest życie człowiek rodzi się po to żeby umierać.
 Siedzę  teraz na parapecie i  spoglądam na niebo. Bez żadnej chmurki, czyściutkie, niebieskie , a gdzieś w oddali słońce. Jak to w Londynie, nie ma wspaniałej pogody.
 Ja i Matt jesteśmy zupełnie inni. Mój podły charakter,zimnej i oschłej dziewczyny. On miły, choć nie zawsze spokojny. Średniego wzrostu , krótkie ciemne blond włosy, czekoladowe oczy.
A ja niska , rude proste  włosy , chociaż z natury blond , zielone oczy nic szczególnego.
Włosy po mamie , charakter mój , oczy po tacie ,  tak mi wiadomo . Matt cały Lukas czyli jego tata. Tylko charakter mamy.
 Nie wspomniałam Wam jeszcze o moim chłopaku Davidzie. O rok starszy , Matt'owi jak zawsze to przeszkadza ale mi nie.Jego przyjaciele są moimi przyjaciółmi. Wysoki,czarne włosy. Od kiedy go poznałam mój brat uważa że się zmieniłam i byłam inna. Ale to nie prawda, morze trochę. Dave lubi zabalować. Tak samo jak ja. Pale,pije,imprezuje. Czasami  biorę coś mocniejszego jak kokaina. Ale tylko jak mam odloty.Można o mnie powiedzieć że jestem w stylu niegrzecznej dziewczynki.
Matt o tym nie wie , kiedyś prawie udało mu się mnie przyłapać na paleniu, a co to by było jak by wiedział że mam coś wspólnego z narkotykami. Jednym słowem przejebane.
 Jeżeli chodzi o szkołę to chodzę , ale często wagaruje. Nie cierpię czytać. Coś okropnego. Uczenie , można powiedzieć że się uczę, ale raczej nie. Ledwo zdaje z klasy do klasy. Raz wyrzucili mnie ze szkoły. Cóż taka jestem. Nie moja wina że nauczycielka zachowała się jak idiotka. Przecież ona była idiotką . Koniec o szkole i innych bzdetach.
 Dziś  David  robi imprezę. Obecność obowiązkowa. Więc trzeba się szykować. Użyje tuszu , trochę pudru i czarnych cieni. Założę fioletowe długie spodnie , białą bokserkę z napisem PEACE ,  czarną bejsbolówkę  z literą A  oraz zielone converse. Jak powiedziałam tak zrobiłam. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.
Matt siedział przed telewizorem i oglądał jakiś beznadziejny film.
-Wychodzę.-powiedziałam biorąc torebkę do ręki.
-Gdzie idziesz ? -zapytał Matt.
-Do Davida.-odpowiedziałam.
-Kiedy przyjdziesz ? -zapytał.
-Kiedy przyjdę to będę. -odpowiedziałam bez żadnego entuzjazmu.
-Możesz dokładniej.-Matt.
-Nie.-odpowiedziałam i wyszłam.
Kierowałam się w stronę  domu Davida. Droga trwała około 10 minut. Zapukałam w drzwi i otworzył mi Dave. Uśmiechnęłam  się do niego.
-Tęskniłem.-Dave odwzajemnił uśmiech. 
-Ja też.-powiedziałam.
Dave przybliżył się do mnie i namiętnie mnie pocałował. Jego ręce było położone na moich plecach i powoli wędrowały coraz niżej.
-Nie tutaj.
-Dlaczego nie?-spytał ździwiony.
 -Dlatego.
Poszłam dalej i przebijałam się pomiędzy ludźmi , poszukując alkocholu.
Wreszcie dotarłam do celu. Wzięłam butelkę z wódką i wlałam do szklanki. Pełnej szklanki zimnej i mocnej wódki. Sama dziwie się bo zazwyczaj   piłam z butelki. Poszłam poszukać Davida.  Gadał z jakąś laską.
Dość obfity biust , tapeta na twarzy , ubrana w seksowną czarną sukienkę i szpilki. Koszmar.
Zbliżałam się do nich.
-Przeszkadzasz w czymś.-powiedziała patrząc na mnie z groźnym wzrokiem.
-Raczej ty mi przeszkadzasz , bo coś robię z moim chłopakiem.-podkreśliłam słowo chłopakiem.
Po chwili namiętnie się całowaliśmy, to było coś cudownego.
A ta tapeta tylko odeszła.
-Kocham Cię skarbie.-powiedziałam mu na ucho.
-Ja ciebie też.Kocham jak jesteś taką zołzą.-Dave.
-Taka jest moja natura.-powiedziałam i poszłam w stronę alkocholu.
Wypiłam resztę butelki. Zobaczyłam Davida który szedł w moją stronę.
-Nie za dużo ?-spytał.
-Nie.-odpowiedziałam krótko z śmiesznych uśmiechem na twarzy.
-Masz coś mocniejszego ?-zapytałam zaciekawiona.
-Chodzi Ci o alkochol czy to drugie ?-Dave
-To drugie.-odpowiedziałam pewna siebie.
-To mam. Ale na pewno chcesz ? -zapytał z niepewnością.
-Tak,dawaj.-rozkazałam.
A David wyciągnął z kieszeni mała torebeczkę z białym proszkiem.
Wysypałam na stoliczku zatkałam jedną dziurkę nosa i wciągnęłam drugą.
Od razu mnie pobudziło. Używka dodała mi kopa.
Z Davidem poszłam na parkiet. Odbyły się tam zwariowane tańce.
Zaczęłam całować się z moim chłopakiem. Powoli wchodziliśmy na górę w stronę pokoju Davida.
Znaleźliśmy się na łóżku. Nasze ubrania szybko trawiły na podłodze.
-Na pewno tego chcesz ? - zapytał Dave.
-Tak !


THE END !



Przepraszam za błędy. Mam nadzieję że się spodoba ;-) 

Czytasz= zostaw komentarz 
   Pozdrawiam, 
Weronika xx