Wstałam dość wcześnie. Za bardzo nie mogłam spać. Dziś będę wreszcie w domu. Już ubrana siedziałam na łóżku. Jeden dzień w szpitalu a ja już marudzę, cóż to w końcu ja....
Wszystko przemyślałam już wiem dokładnie, że nigdy nie będę z Davidem.
To już skończony temat w moim życiu. David to zwykły dupek, który nie zasługuje na nikogo. Następnym razem nie będę taka naiwna. Zamknięty rozdział do, którego nie chce powracać. Chyba teraz sobie to uświadomiłam.
Wyszłam z sali i poszłam po kawę. Nie powinnam pić kawy bo mam słabe serce. Jak miałam 15/16 lat ciągle piłam kawę i wylądowałam w szpitalu. Nic tylko kawa, więc teraz muszę uważać żeby nie przesadzić.
Wyjęłam już gotową kawę z automatu i wróciłam się do sali. Czekał już na mnie Matt.
-Sieema.-przywitałam się z nim.
-Co pijesz ? -zapytał.
Wiedziałam, że o to zapyta, ale myślałam, że będzie później i będę mogła spokojnie wypić kawę. Jeżeli mu powiem, że to kawa od razu będzie gadka, że nie powinnam jej pić. Więc ostatecznie muszę skłamać.
-Czekolade.-powiedziałam, modląc się żeby tylko nie domyślił się, że kłamię.
-Daj łyka.
Źle coś podejrzewa...ojj..szybko zaczęłam pić, ale już nie mogłam i zostało mi połowę. Była gorąca a to i tak dobrze, że wypiłam tyle.
-Daaj.-odezwał się Matt.
-Gorące....
-To nic ja taką kawę uwielbiam.-powiedział i wyrwał mi z ręki plastikowy kubek.
-Ejj.. To nie kawa!-zaprotestowałam.
-Jak to nie?!.-zapytał i wziął parę łyków.
-Kawa.
-Niee!-powiedziałam udając głupią.
-Nie kłam proszę cię. Od początku widać, że kręcisz. To twoja sprawa czy pijesz kawę czy nie . Ale pamiętaj co za dużo to nie zdrowo. -powiedział brat i wypij do końca.
Coo? Co on powiedział, że to moja sprawa ? To chyba jakiś żart.
Popatrzyłam na niego dziwnie i zapytałam z nie do wierzenia - Ty tak na serio ?
-A nie widać ? -odpowiedział pytając.
-Wychodź bo chłopaki na nas czekają.-dodał.
-Kto ? - zapytałam z miną WTF?
-Chłopcy z One Direction.-powiedział i wyszedł a ja za nim.
-Żartujesz sobie, prawda ? -zapytałam kolejny raz.
-Nie.-opowiedział krótko.
-Im się tak chciało wcześnie wstawać ?
-Widocznie tak.
Szybko znaleźliśmy się na dole i zobaczyłam chłopaków. A jednak wstali wcześnie.
Niall miał buzię ubrudzoną pączkiem. Zayn palił. Louis wcinał marchewkę. Harry podjadał żelki. Zapewne Niallera a Liam tylko żuł gumę.
Powiedziałam tylko "Cześć" i wsiadłam do auta bo było mi strasznie zimno..
*Oczami Louisa*
-Niall tylko się pośpiesz!-krzyknąłem. Wszyscy byli już w samochodzie tylko Niall musiał kupić sobie żelki bo Harry mu zjadł. Mówiłem mu, że kupimy po drodze. Ale ten się uparł.
-Harry musiałeś jeść te cholerne żelki ? -zapytałem zły.
-Byłem głodny! -odezwał się loczek.
-Boże z wami to jak z dziećmi.
-Bo jesteśmy dziećmi, ale ty jesteś najmłodszy!-warknął Hazza.
-No prawda..-potwierdziłem.
Reszta na moje słowa zaczeła się śmiać.
-Co robimy dziś ? -odezwał się Zayn.
-Może wbijemy się do jakiś ładnych laseczek. -zaproponowałem ze śmiechem.
-Mi tam pasuje.-odezwał się Hazza.
-Okeey. To wy pójdźcie sobie do ładnych laseczek albo niech one przyjdą do was. -odezwała się Bett.
-To dobry pomysł.-powiedział Loczek.
-A ty Matt zmieniłeś orjentacje czy co ? -zapytałem.
-Nie! Ze mną wszystko w porządku, ale ja jednak proponuje bardzo fajny klub i na pewno będą tam ładne laski specjalnie dla Louisa.
-Ciesze się.
-Wreszcie.-westchnąłem widząc Niallera otwierającego drzwi od auta.
-Ile można kupować żelki?-odezwał się wreszcie Liam.
-Kolejka była.-powiedział Niall otwierając paczkę.
Ruszyłem i po paru minutach byliśmy na miejscu.
-Przyjedziemy po was o 19. Proszę Betty mam nadzieję, że się ogarniesz.-powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
-Oczywiście.-odezwała się Bett.
Odjechałem i nagle coś znalazło mi się na głowie. Zobaczyłem żelki.
-Nialler zabije cię!-krzyknąłem wściekły.
-Harry ty po*eba*cu jak mogłeś zmarnować te żelki! -krzyknął niezadowolony Niall.
-Od*ier*ol się ode mnie ja ci nic nie zrobiłem to Zayn-warknął zły Harry.
Zatrzymałem się bo miałem już tego wszystkiego dosyć. Wysiadłem z auta i ze złości krzyknąłem. -Debile wszędzie debile! Boże z kim ja żyje! Obok przechodziła jakaś staruszka i staneła przyglądając się całej sytuacji.
-Wie pan, ża pan ma racje.-rzekła i skręciła w inną uliczkę.
Zamilkłem, wsiadłem do auta i zacząłem się śmiać. To było bardzo zabawne a jej mina i te słowa.
-Z czego tak rżysz ? -Niall zapytał ze złością w głosie.
-Ta....staruszkaa..-ledwo co powiedziałem wskazując na starszą panią.
Nialler tylko popatrzył na mnie dziwnie, a ja się uspokoiłem i powróciłem do jazdy. Parę minut później byliśmy już w domu.
*Trzy godziny później*
Jest 15:34 więc zaproponowałem żeby zamówić pizze. Wszyscy bez problemu się zgodzili. Niall, aż z zachwytu zaczął skakać i krzyczeć "będzie pizza,będzie".
-A ty dlaczego się tak jarasz tą pizzą ?-zapytałem.
-Bo tak dawno jej nie jadłem!-Niall krzyknął i usiadł na kanapie obok mnie. Właśnie leciała nasza trasa koncertowa. Fajnie tak sobie powspominać co my głupiego zrobiliśmy.
-Jadłeś ostatnio 2 dni temu!-przypomniałem mu.
-To dawno byłoo.-jęknął blondynek.
Ja z Niall'em oglądaliśmy naszą trasę koncertową. Przy okazji Niall przyniósł popcorn. Zayn jest zapatrzony w laptopa. Liam z Harry'm grają na górze w ps3
Pare minut później pizza znalazła się na stole. Nialler szybko wziął kawałek i kiedy chciał dodać sosu. Połowę spadło mu na spodnie. Cały Niall. Nie przejmował się tym. Tylko wziął pierwszy kęs, chwila a cały kawałek pizzy zniknął.
-Niall nie widzisz, że na twoich spodniach jest sos ? -zapytałem.
-Widzę.-odpowiedział krótko i zaczął pałaszować drugi kawałek.
-Zayn pizza.
-Wiem, nie jestem głodny.-Zayn.
-To dobrze zjem za ciebie.-powiedział szcześliwy Niall.
Wstałem i skierowałem się w stronę schodów. Powoli wczłapałem na górę i zmierzałem w stronę pokoju... hymzałem w stronę pokoju... hym... można nazwać pokój "zabaw" mieliśmy tam bilard i wiele różnych gier spędzaliśmy tam wspólnie czas. Bez pukania weszłem do środka. Hazza trzymał w ręku łyżkę, choć nie wiem skąd ją wziął.
Liam klękał na kolanach z miną kota w shreku.
-Proszę Haziuniu weź to! Błagam! Weź to ode mnie! -błagał ze łzami w oczach.
-Nie jeżeli przyznasz się, że oszukiwałeś. -powiedział Harry.
-Chłopaki pizza! -krzyknąłem. Chyba teraz zauważyli, że tu jestem.
-Daruje ci, ale jak jeszcze raz będziesz oszukiwał to pamiętaj, że mam łyżkę.-ostrzegał Hazza.
Liam bez słowa wyszedł z pomieszczenia a za nim Harry i ja. Mam dwa pytania. 'Skąd Hazza miał łyżkę?' 'Liam oszukiwać?' Nie było mnie około 5 minut a to co zobaczyłem to..to był koszmar. Zostały 2 kawałki pizzy. Każdy popatrzył na siebie i biegłem, kto pierwszy przepychaliśmy się. Było już za późno...
-NIAAAAAAALLLLL! -krzyknąłem widząc go z jednym kawałkiem w buzi. Za nim Zayn, który zabierał się za ostatni kawałek, widząc mnie zaczął jeść.
-Nieeeeeeee! -krzyczałem przerażony faktem, że pizzy już nie ma.
Stanąłem koło Zayn'a patrząc na niego groźnym wzrokiem. Jak on mógł ? Zayn nie dokończył jeść bo ostatnie kawałki wyrwałem mu z ręki.
-Lou co ty robisz ? -zapytał Zayn patrząc na mnie z pod byka.
Ja nic nie odpowiedziałem ponieważ w buzi miałem resztki jedzenia. Wyglądałem jak chomik.
Liam i Hazza przyglądali się całej sytuacji. Nagle Zayn zaczął strasznie się śmiać. Na pewno było to bardzo śmieszne, ale bez przesady. Nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Horan patrząc na Zayn'a zaczął śmiać się w niebo głosy.
-Boże z kim ja mieszkam!
-Może powiecie mi z czego się tak strasznie śmiejecie ? -zapytałem z przerażoną miną. Oni kolejny raz wybuchnęli śmiechem. Popatrzyłem na Liam'a i Loczka, którzy zajadali się pizzą. -Czy ja dobrze widzę oni jedzą pizze ? -zapytałem sam siebie w myślach. Przetarłem oczy i zobaczyłem jak Styles i Liam zajadają się pizzą. Czyli nie mam dobry wzrok. Malik i Niall wreszcie się ogarneli a ja z miną WTF? paczyłem się na nich. Nie mogłem uwierzyć, że oni mogli coś takiego zrobić. Przyjaciele ?! Ja naiwny uwierzyłem, że pizzy już nie ma a oni ją ukryli. Skandal oszukać Louis'a Tomlinsona to jak już go nie kochać i zostawić. Coś okropnego. Moja reputacja spadła, a miała się podnosić! To okropne uczucie, ale muszę się z tym pozbierać. Trochę zdenerwowany poszłem do mojego pokoju i nie przejmując się tym zacząłem wybierać jakieś ubrania na imprezkę. Wybrałem czerwone spodnie, bluzkę z flagą Wielkiej Brytanii oraz czerwone vansy. Zeszedłem na dół w wybranych ciuchach. Godzina 18:03. Jak ten czas szybko leci.
-Chłopaki ubierajcie się.
-Po co ? -zapytał Payne.
-Idziemy na imprezę. Pamiętacie ?
-No tak. -odezwał się Loczek. Wstał i skierował się w stronę swojego pokoju.
-Macie czas do 18:50-oznajmiłem.
-Teraz mi to muwisz ja się nie wyrobię! -wrzasnął Malik.
-To już nie moja sprawa.
-Mamy tylko jeden problem.-zacząłem niepewnie siadając na kanapie.
-Musimy iść do Bett na pieszo.-westchnąłem.
-Dlaczego ? -zapytał Niall.
-No chyba wszyscy będziemy pić. Od niej zamówimy taksówkę i tyle.
- A Harry ? -zapytał ponownie Niall.
- Nie znasz go ? Harry bez alkoholu to jak ty bez jedzenia.-odparłem.
Nialler tylko wywrócił oczami i podążył do swojego pokoju. Reszta chłopaków również zrobiła to samo. Ja włączyłem telewizor i zacząłem skakać po kanałach. Wziąłem telefon do ręki i napisałem sms do Betty.
"Gotowa na melanżyk ? xoxo :)" Szybko mi odpisała "Tak, a Wy ?"
"Ja tak, ale reszta nie ;-)" Wysłałem kolejnego sms "Przyjdziemy do Ciebie na pieszo więc trochę się spóźnimy. Sorry ^^ " Usłyszałem dźwięk wiadomości i szybciutko odczytałem "Bożee....Matt z nami jednak nie idzie."
Już chciałem odpisać, ale ktoś mi przeszkodził szturchając mnie.
-I jak ? -zapytał Loczek siadając obok mnie.
Popatrzyłem na niego i westchnąłem -Nieźle, ale czegoś mi tu brakuje.
-Czego ?
-Spodni.
Hazza popatrzył na siebie i walnął się w czoło mówiąc -Zapomniałem. Wrócił się a ja odpisałem "Szkoda, ale dlaczego ? "
"Idzie do kolegi" "Aha ;-))"-odpisałem. Dalej Betty nic nie napisała więc skierowałem się do pokoju Harrego.
-Wow. Harry masz spodnie! Gratuluję!
-Tak. -powiedział z uśmiechem loczek.
Skierowałem się do pokoju Liama, wszedłem bez pukania i zobaczyłem w jego ręku opakowanie prezerwatyw. Nie oczekiwanie zacząłem się śmiać.
-Puka się!-wrzasnął.
Zamknąłem drzwi ja nadal śmiałem się jak głupi do sera, no ale komu są potrzebne takie rzeczy. Ja nawet ich nie zabieram. Hazza przeglądając coś w telefonie spojrzał na mnie.
-A ty co taki wesoły ? Naćpałeś się czegoś ?
-Chciałbym, ale marycha mi się skończyła.
-To wszystko wyjaśnia.
-Ja żartowałem.
Harry już nic nie powiedział tylko jego wzrok skierował się na Niall'u, który miał zielone spodnie, różową bluzkę, niebieskie buty, na głowie czerwoną bejsbolówkę dodatkowo w ręku trzymał fioletową bluzę.
-Pojebało cię ? To nie parada klaunów tylko zwykła impreza. -powiedziałem siadając obok Hazzy nadal wpatrując się w blondyna.
-Na paradę klaunów ubrałbym inne buty.-oznajmił tak jak by to było oczywiste.
-Idź się przebierz.-rozkazał Loczek.
-Ja ci nie mówię jak masz się ubierać.-powiedział obrażonym tonem blondyn.
-Jak się nie przebierzerz słodyczy nie będzie przez cały tydzień.-zagroził podkreślając ostatnie słowa.
Horan bez słowa udał się do pokoju. A ja z Hazzą zaczeliśmy się śmiać.
Zjawił się Payne i usiadł na fotelu. Ten chociaż wie jak się ubrać.
Spojrzał na nas i powiedział
-Sorry, ale nie mogę iść z wami na tą impreze.
-Następny.-jęknąłem.
-Jak to następny ? -zapytał Hazza.
-Matt też nie idzie.
-Jak nie idziesz to po co ci były potrzebne prezerwatywy ? -zapytałem ciekawy odpowiedzi.
Na te słowa Styles mało co nie spadł z kanapy.
-Louis, ale ty głupku to proste przyprowadzi sobie jakieś ładne dupy i będzie je miał dla siebie. -powiedział Hazza z wielkim bananem na twarzy.
- Zboczeniec. Przychodzi do mnie Danielle. -wytłumaczył trochę zmieszany.
-Chłopaki wychodzimy!-krzyknąłem.
Na marne bo żaden się nie zjawił.
Niall pizza przyszła!-krzyknął Hazza.
Jak opętany znalazł się przy drzwiach.
-I gdzie ta pizza ? -zapytał zdziwiony.
-W pizzeri.
-Wychodzimy już, idź po Zayna.-Loczek.
Nialler posłusznie skierował się do pokoju Zayna.
-Wreszcie normalnie ubrany.-westchnął Styles.
Horan schodził ze schodów tak, że prawie spadł.
-Ubiera się.-oznajmił blondyn.
-Miał tyle czasu a on dopiero się ubiera spóźnimy się. -powiedziałem wkurzony wstając z kanapy i poszedłem na górę.
Liam zrobił to samo tylko skierował się w stronę swojego pokoju.
Wszedłem do jego pokoju i powiedziałem
-Ruszaj się wychodzimy.
-Idę, idę.
Wyszedłem z jego pokoju i zeszedłem na dół a on za mną.
-To wychodzimy.
Wszyscy wyszli no oprócz Liama, który z cierpliwością czekał na swoją dziewczynę.
Do domu Bett jest około 15 minut. Było strasznie gorąco, nogi już mi odpadały choć szliśmy dobre 5 minut, ale odreaguję pijąc zimny alkohol. O tak dziś mam zamiar pić tyle ile tylko się da.
-Hazza kocie.-powiedziałem do niego robiąc maślane oczka.
-Co ? -jęknął.
-Ponieś mnie trochę.-poprosiłem robiąc słodką minkę, ale ja zawsze mam słodką minkę no bo ja cały jestem słodki. Nieważne..
-Ach...te twoje oczy...no okeey, ale później zrobisz coś dla mnie.
-Jeżeli chodzi Ci o seks to z Tobą zawsze. -powiedziałem z bananem na twarzy.
-Debilu, nie o to mi chodziło ! A inni mówią, że to ja myśle tylko o jednym!
-Bo myślisz ! -wrzasnął Nialler.
Wskoczyłem Harremu na plecy i dalej tak szliśmy.
- Wreeeszciee! -krzyknąłem.
Zayn chciał wejść do domu, ale Bett go wyprzedziła.
-Witajcie ponownie. -przywitała się z uśmiechem na twarzy.
-Gdzie Liam ? -zapytała rozglądając się.
-Ma randke. -powiedziałem śmiesznie poruszając brwiami.
-Ślicznie wyglądasz. -dodałem.
-Wiem. Widzę, że ja jedyna tu ładnie się ubrałam.
-I ja, ja zawsze ładnie wyglądam nawet bez ubrań.
-No nie wiem Louis. -powiedziała z zadziornym uśmiechem.
-A chcesz zobaczyć ?
-Nie, nie raczej nie, jeszcze oślepnę.
-Haha. Bardzo śmieszne.
-Będziemy tak stać czy może ktoś z was zadzwoni po taksówkę ? -zapytała.
Niall wyjął telefon z kieszeni i wystukał numer.
-Jak to za 20 minut ? -zapytał krzycząc do telefonu.
-Daj mi to!
-Przepraszam panią za mojego przyjaciela. A dwie za ile będą ?
-To poproszę na ulicę...Bett jaka to ulica ?
-Downing Street 14-odpowiedziała szybko.
-Downing Street 14. -powiedziałem do telefonu i rozłączyłem się.
-Za 5 minut przyjadą taksówki. -oznajmiłem.
-Dlaczego dwie ? -zapytał Niall.
-Chyba nie chciałeś czekać 20 minut na większą ?
-No nie.
5 minut później taksówki były pod domem.
-To kto jedzie ze mną ? -zapytał Hazza.
-Jaa.
Wsiadłem do taksówki razem z Harrym, a reszta do drugiej.
-To na jaką ulice ? -zapytał kierowca.
Właśnie w tym problem. Jaka to ulica ?
Zauważyłem, że oni już jadą. Szybko wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Betty. Chwile potem podałem adres kierowcy.
Pół godziny później.
-To możemy pić. -powiedziałem szczęśliwy.
Wszyscy usiedli przy małym stoliku.
-To co chcecie ? -zapytał Harry.
-Weź dla wszystkich oprócz Betty jakieś drinki a dla niej cole. -powiedział Zayn.
-Co ? -wrzasnęła.
-Ja tu przyszłam się upić! -dodała.
-Niepełnoletnia jesteś. -powiedziałem spokojnie.
-Louis ma racje. Weź jej cole. -Zayn.
-Cole z wódką. -poprawiła.
-Harry idź po 4 drinki! -powiedział stanowczo Zayn.
Betty podeszła do Harrego i powiedziała mu coś na ucho i skierował się w stronę baru.
-Co mu powiedziałaś ? -zapytałem.
-Nie twój interes. -warknęła.
Wstałem i skierowałem się za Harrym. Stanąłem obok niego przyglądając się barmanowi.
-Dlaczego zamówiłeś sześć drinków jeżeli nas jest piątka ?
-No wiesz...
-Dwa dla ciebie czy Betty cię o nie poprosiła, a może dwa dla mnie ?
-Cóż...dla Bett.-powiedział trochę wystraszony ?
Bez słowa wziąłem dwa drinki, tak samo Hazza i poszedłem za nim.
-Betty twoje napoje czekają na ciebie. -powiedziałem z uśmiechem.
W końcu jest nastolatką dwa drinki jej nie zaszkodzą. Moje pierwsze kroki do alkoholu zaczęły się w moje 16 urodziny oczywiście piłem alkohol przedtem, ale wtedy pierwszy raz byłem pijany. To wyjątkowy dzień, nigdy go nie zapomnę. Zacząłem się śmiać na samą myśl i usiadłem pomiędzy Harrym a Zaynem. Podałem Zaynowi szklankę a Hazza Niallowi. Betty wstała i skierowała się w stronę baru.
-Z czego się śmiałeś ? -zapytał blondyn.
-Z moich szesnastych urodzin. -powiedziałem z uśmiechem.
-Opowiedz o nich. -zachęcił Loczek.
Zacząłem opowiadać o tym jak pierwszy raz napiłem się za dużo alkoholu i na drugi dzień miałem niezłego kaca.
*Oczami Betty*
Niebieskie cuda już na mnie czekały. Wzięłam szklankę do ręki i zaczęłam pić. Szklanka stała się pusta, sama nie wiem jak. Usiadłam na obrotowym krześle przy barze i zapytałam barmana, który wycierał szklanki.
-Ktoś zapłacił za te drinki ?
-Nie. -odpowiedział krótko.
-Jesteś gejem ? -zapytałam popijając drugiego drinka.
Był raczej zdziwiony tym pytaniem, dziwnie na mnie popatrzył i odpowiedział
-Nie, a dlaczego miałbym nim być ?
-Tak tylko zapytałam.
Dobrze, że wziełam torebke ze sobą bo jeszcze by zobaczyli co mam w środku. A tego bym nie chciała. Wyjełam małą torebeczkę z białą zawartością, ostatnia, ale może uda mi się zdobyć więcej.
-Jest tu toaleta ?
-Tak, tu w prawo.-wskazał ręką chłopak.
Dopiłam niebieski napój i skierowałam się w stronę wyznaczonego miejsca.
Naszczęście nikogo nie było w środku. Stanęłam na przeciwko lusterka, wysypałam połowę białego proszku, zatkałam jedną dziurkę od nosa i wciągnęłam drugą. Od razu czuję się lepiej. Szybko wyszłam z toalety widząc jak ktoś otwiera drzwi i schowałam małą torebeczkę do torebki.
Ponownie usiadłam na tym samym krześle zamawiając kolejnego drinka. Kiedy dostałam tym razem pomarańczowego.
Wzięłam napój do ręki i zobaczyłam jak Malik kieruje się w moją stronę.
-Ile już wypiłaś ? -zapytał.
-Nie wiem. -powiedziałam a Zayn usiadł obok mnie i poprosił o dwie butelki Jacka Danielsa i podał barmanowi dużą ilość pieniędzy.
-Choć potańczymy.
Zaciągnęłam Malika w stronę parkietu i zaczeliśmy dziki taniec.
Zmęczona usiadłam na tym samym miejscu co wcześniej, popatrzyłam na wszystkich ludzi. Zakochani,całujący się, przytuleni do siebie...od razu przypomina mi spędzone chwile z Davidem.... ale to już przeszłość... no może się z nim spotkam bo można powiedzieć, że to był mój prywatny diler. A teraz ? Może i nie byłam w nim zakochana, ale jednak jakieś uczucie było. Może tylko tak mi się wydaję....okazało się, że to była taka gra, która się skończyła. Przegrałam...
Z moich przemyśleń wyrwał mnie Zayn.
-Betty ty mnie w ogóle słuchasz ?
-Tak, mów dalej.- powiedziałam, ale naprawdę byłam pogrążona w swoim świecie.
Zamówiłam następnego drinka i kolejnego, chyba wypiłam z siedem, ale nie ważne.
-Patrz Harry całuje się z jakąś laską.-powiedział uśmiechając się.
-Ej widzisz to co ja ?
-Czyli ?
-Tego jednorożca, który głaszcze Louis.-powiedziałam krztusząc się śmiechem.
-Chyba za dużo wypiłaś.
-Ty wypiłeś tyle samo co ja, ale ja wzięłam jeszcze coś innego.-powiedziałam wyjmując z torebki małą torebeczkę z białą zawartością.
-Ty ćpasz ? -zapytał trochę przerażony i wziął ode mnie narkotyk.
-Tylko trochę, ale weź spróbuj jakie to dobre.
-Lepiej zamówię taksówkę.
-Nie ja chcę zostać! -wrzasnęłam.
Po chwili znalazłam się na dworze i zapytałam
-Jaka to ulica ?
Wszystko przemyślałam już wiem dokładnie, że nigdy nie będę z Davidem.
To już skończony temat w moim życiu. David to zwykły dupek, który nie zasługuje na nikogo. Następnym razem nie będę taka naiwna. Zamknięty rozdział do, którego nie chce powracać. Chyba teraz sobie to uświadomiłam.
Wyszłam z sali i poszłam po kawę. Nie powinnam pić kawy bo mam słabe serce. Jak miałam 15/16 lat ciągle piłam kawę i wylądowałam w szpitalu. Nic tylko kawa, więc teraz muszę uważać żeby nie przesadzić.
Wyjęłam już gotową kawę z automatu i wróciłam się do sali. Czekał już na mnie Matt.
-Sieema.-przywitałam się z nim.
-Co pijesz ? -zapytał.
Wiedziałam, że o to zapyta, ale myślałam, że będzie później i będę mogła spokojnie wypić kawę. Jeżeli mu powiem, że to kawa od razu będzie gadka, że nie powinnam jej pić. Więc ostatecznie muszę skłamać.
-Czekolade.-powiedziałam, modląc się żeby tylko nie domyślił się, że kłamię.
-Daj łyka.
Źle coś podejrzewa...ojj..szybko zaczęłam pić, ale już nie mogłam i zostało mi połowę. Była gorąca a to i tak dobrze, że wypiłam tyle.
-Daaj.-odezwał się Matt.
-Gorące....
-To nic ja taką kawę uwielbiam.-powiedział i wyrwał mi z ręki plastikowy kubek.
-Ejj.. To nie kawa!-zaprotestowałam.
-Jak to nie?!.-zapytał i wziął parę łyków.
-Kawa.
-Niee!-powiedziałam udając głupią.
-Nie kłam proszę cię. Od początku widać, że kręcisz. To twoja sprawa czy pijesz kawę czy nie . Ale pamiętaj co za dużo to nie zdrowo. -powiedział brat i wypij do końca.
Coo? Co on powiedział, że to moja sprawa ? To chyba jakiś żart.
Popatrzyłam na niego dziwnie i zapytałam z nie do wierzenia - Ty tak na serio ?
-A nie widać ? -odpowiedział pytając.
-Wychodź bo chłopaki na nas czekają.-dodał.
-Kto ? - zapytałam z miną WTF?
-Chłopcy z One Direction.-powiedział i wyszedł a ja za nim.
-Żartujesz sobie, prawda ? -zapytałam kolejny raz.
-Nie.-opowiedział krótko.
-Im się tak chciało wcześnie wstawać ?
-Widocznie tak.
Szybko znaleźliśmy się na dole i zobaczyłam chłopaków. A jednak wstali wcześnie.
Niall miał buzię ubrudzoną pączkiem. Zayn palił. Louis wcinał marchewkę. Harry podjadał żelki. Zapewne Niallera a Liam tylko żuł gumę.
Powiedziałam tylko "Cześć" i wsiadłam do auta bo było mi strasznie zimno..
*Oczami Louisa*
-Niall tylko się pośpiesz!-krzyknąłem. Wszyscy byli już w samochodzie tylko Niall musiał kupić sobie żelki bo Harry mu zjadł. Mówiłem mu, że kupimy po drodze. Ale ten się uparł.
-Harry musiałeś jeść te cholerne żelki ? -zapytałem zły.
-Byłem głodny! -odezwał się loczek.
-Boże z wami to jak z dziećmi.
-Bo jesteśmy dziećmi, ale ty jesteś najmłodszy!-warknął Hazza.
-No prawda..-potwierdziłem.
Reszta na moje słowa zaczeła się śmiać.
-Co robimy dziś ? -odezwał się Zayn.
-Może wbijemy się do jakiś ładnych laseczek. -zaproponowałem ze śmiechem.
-Mi tam pasuje.-odezwał się Hazza.
-Okeey. To wy pójdźcie sobie do ładnych laseczek albo niech one przyjdą do was. -odezwała się Bett.
-To dobry pomysł.-powiedział Loczek.
-A ty Matt zmieniłeś orjentacje czy co ? -zapytałem.
-Nie! Ze mną wszystko w porządku, ale ja jednak proponuje bardzo fajny klub i na pewno będą tam ładne laski specjalnie dla Louisa.
-Ciesze się.
-Wreszcie.-westchnąłem widząc Niallera otwierającego drzwi od auta.
-Ile można kupować żelki?-odezwał się wreszcie Liam.
-Kolejka była.-powiedział Niall otwierając paczkę.
Ruszyłem i po paru minutach byliśmy na miejscu.
-Przyjedziemy po was o 19. Proszę Betty mam nadzieję, że się ogarniesz.-powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
-Oczywiście.-odezwała się Bett.
Odjechałem i nagle coś znalazło mi się na głowie. Zobaczyłem żelki.
-Nialler zabije cię!-krzyknąłem wściekły.
-Harry ty po*eba*cu jak mogłeś zmarnować te żelki! -krzyknął niezadowolony Niall.
-Od*ier*ol się ode mnie ja ci nic nie zrobiłem to Zayn-warknął zły Harry.
Zatrzymałem się bo miałem już tego wszystkiego dosyć. Wysiadłem z auta i ze złości krzyknąłem. -Debile wszędzie debile! Boże z kim ja żyje! Obok przechodziła jakaś staruszka i staneła przyglądając się całej sytuacji.
-Wie pan, ża pan ma racje.-rzekła i skręciła w inną uliczkę.
Zamilkłem, wsiadłem do auta i zacząłem się śmiać. To było bardzo zabawne a jej mina i te słowa.
-Z czego tak rżysz ? -Niall zapytał ze złością w głosie.
-Ta....staruszkaa..-ledwo co powiedziałem wskazując na starszą panią.
Nialler tylko popatrzył na mnie dziwnie, a ja się uspokoiłem i powróciłem do jazdy. Parę minut później byliśmy już w domu.
*Trzy godziny później*
Jest 15:34 więc zaproponowałem żeby zamówić pizze. Wszyscy bez problemu się zgodzili. Niall, aż z zachwytu zaczął skakać i krzyczeć "będzie pizza,będzie".
-A ty dlaczego się tak jarasz tą pizzą ?-zapytałem.
-Bo tak dawno jej nie jadłem!-Niall krzyknął i usiadł na kanapie obok mnie. Właśnie leciała nasza trasa koncertowa. Fajnie tak sobie powspominać co my głupiego zrobiliśmy.
-Jadłeś ostatnio 2 dni temu!-przypomniałem mu.
-To dawno byłoo.-jęknął blondynek.
Ja z Niall'em oglądaliśmy naszą trasę koncertową. Przy okazji Niall przyniósł popcorn. Zayn jest zapatrzony w laptopa. Liam z Harry'm grają na górze w ps3
Pare minut później pizza znalazła się na stole. Nialler szybko wziął kawałek i kiedy chciał dodać sosu. Połowę spadło mu na spodnie. Cały Niall. Nie przejmował się tym. Tylko wziął pierwszy kęs, chwila a cały kawałek pizzy zniknął.
-Niall nie widzisz, że na twoich spodniach jest sos ? -zapytałem.
-Widzę.-odpowiedział krótko i zaczął pałaszować drugi kawałek.
-Zayn pizza.
-Wiem, nie jestem głodny.-Zayn.
-To dobrze zjem za ciebie.-powiedział szcześliwy Niall.
Wstałem i skierowałem się w stronę schodów. Powoli wczłapałem na górę i zmierzałem w stronę pokoju... hymzałem w stronę pokoju... hym... można nazwać pokój "zabaw" mieliśmy tam bilard i wiele różnych gier spędzaliśmy tam wspólnie czas. Bez pukania weszłem do środka. Hazza trzymał w ręku łyżkę, choć nie wiem skąd ją wziął.
Liam klękał na kolanach z miną kota w shreku.
-Proszę Haziuniu weź to! Błagam! Weź to ode mnie! -błagał ze łzami w oczach.
-Nie jeżeli przyznasz się, że oszukiwałeś. -powiedział Harry.
-Chłopaki pizza! -krzyknąłem. Chyba teraz zauważyli, że tu jestem.
-Daruje ci, ale jak jeszcze raz będziesz oszukiwał to pamiętaj, że mam łyżkę.-ostrzegał Hazza.
Liam bez słowa wyszedł z pomieszczenia a za nim Harry i ja. Mam dwa pytania. 'Skąd Hazza miał łyżkę?' 'Liam oszukiwać?' Nie było mnie około 5 minut a to co zobaczyłem to..to był koszmar. Zostały 2 kawałki pizzy. Każdy popatrzył na siebie i biegłem, kto pierwszy przepychaliśmy się. Było już za późno...
-NIAAAAAAALLLLL! -krzyknąłem widząc go z jednym kawałkiem w buzi. Za nim Zayn, który zabierał się za ostatni kawałek, widząc mnie zaczął jeść.
-Nieeeeeeee! -krzyczałem przerażony faktem, że pizzy już nie ma.
Stanąłem koło Zayn'a patrząc na niego groźnym wzrokiem. Jak on mógł ? Zayn nie dokończył jeść bo ostatnie kawałki wyrwałem mu z ręki.
-Lou co ty robisz ? -zapytał Zayn patrząc na mnie z pod byka.
Ja nic nie odpowiedziałem ponieważ w buzi miałem resztki jedzenia. Wyglądałem jak chomik.
Liam i Hazza przyglądali się całej sytuacji. Nagle Zayn zaczął strasznie się śmiać. Na pewno było to bardzo śmieszne, ale bez przesady. Nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Horan patrząc na Zayn'a zaczął śmiać się w niebo głosy.
-Boże z kim ja mieszkam!
-Może powiecie mi z czego się tak strasznie śmiejecie ? -zapytałem z przerażoną miną. Oni kolejny raz wybuchnęli śmiechem. Popatrzyłem na Liam'a i Loczka, którzy zajadali się pizzą. -Czy ja dobrze widzę oni jedzą pizze ? -zapytałem sam siebie w myślach. Przetarłem oczy i zobaczyłem jak Styles i Liam zajadają się pizzą. Czyli nie mam dobry wzrok. Malik i Niall wreszcie się ogarneli a ja z miną WTF? paczyłem się na nich. Nie mogłem uwierzyć, że oni mogli coś takiego zrobić. Przyjaciele ?! Ja naiwny uwierzyłem, że pizzy już nie ma a oni ją ukryli. Skandal oszukać Louis'a Tomlinsona to jak już go nie kochać i zostawić. Coś okropnego. Moja reputacja spadła, a miała się podnosić! To okropne uczucie, ale muszę się z tym pozbierać. Trochę zdenerwowany poszłem do mojego pokoju i nie przejmując się tym zacząłem wybierać jakieś ubrania na imprezkę. Wybrałem czerwone spodnie, bluzkę z flagą Wielkiej Brytanii oraz czerwone vansy. Zeszedłem na dół w wybranych ciuchach. Godzina 18:03. Jak ten czas szybko leci.
-Chłopaki ubierajcie się.
-Po co ? -zapytał Payne.
-Idziemy na imprezę. Pamiętacie ?
-No tak. -odezwał się Loczek. Wstał i skierował się w stronę swojego pokoju.
-Macie czas do 18:50-oznajmiłem.
-Teraz mi to muwisz ja się nie wyrobię! -wrzasnął Malik.
-To już nie moja sprawa.
-Mamy tylko jeden problem.-zacząłem niepewnie siadając na kanapie.
-Musimy iść do Bett na pieszo.-westchnąłem.
-Dlaczego ? -zapytał Niall.
-No chyba wszyscy będziemy pić. Od niej zamówimy taksówkę i tyle.
- A Harry ? -zapytał ponownie Niall.
- Nie znasz go ? Harry bez alkoholu to jak ty bez jedzenia.-odparłem.
Nialler tylko wywrócił oczami i podążył do swojego pokoju. Reszta chłopaków również zrobiła to samo. Ja włączyłem telewizor i zacząłem skakać po kanałach. Wziąłem telefon do ręki i napisałem sms do Betty.
"Gotowa na melanżyk ? xoxo :)" Szybko mi odpisała "Tak, a Wy ?"
"Ja tak, ale reszta nie ;-)" Wysłałem kolejnego sms "Przyjdziemy do Ciebie na pieszo więc trochę się spóźnimy. Sorry ^^ " Usłyszałem dźwięk wiadomości i szybciutko odczytałem "Bożee....Matt z nami jednak nie idzie."
Już chciałem odpisać, ale ktoś mi przeszkodził szturchając mnie.
-I jak ? -zapytał Loczek siadając obok mnie.
Popatrzyłem na niego i westchnąłem -Nieźle, ale czegoś mi tu brakuje.
-Czego ?
-Spodni.
Hazza popatrzył na siebie i walnął się w czoło mówiąc -Zapomniałem. Wrócił się a ja odpisałem "Szkoda, ale dlaczego ? "
"Idzie do kolegi" "Aha ;-))"-odpisałem. Dalej Betty nic nie napisała więc skierowałem się do pokoju Harrego.
-Wow. Harry masz spodnie! Gratuluję!
-Tak. -powiedział z uśmiechem loczek.
Skierowałem się do pokoju Liama, wszedłem bez pukania i zobaczyłem w jego ręku opakowanie prezerwatyw. Nie oczekiwanie zacząłem się śmiać.
-Puka się!-wrzasnął.
Zamknąłem drzwi ja nadal śmiałem się jak głupi do sera, no ale komu są potrzebne takie rzeczy. Ja nawet ich nie zabieram. Hazza przeglądając coś w telefonie spojrzał na mnie.
-A ty co taki wesoły ? Naćpałeś się czegoś ?
-Chciałbym, ale marycha mi się skończyła.
-To wszystko wyjaśnia.
-Ja żartowałem.
Harry już nic nie powiedział tylko jego wzrok skierował się na Niall'u, który miał zielone spodnie, różową bluzkę, niebieskie buty, na głowie czerwoną bejsbolówkę dodatkowo w ręku trzymał fioletową bluzę.
-Pojebało cię ? To nie parada klaunów tylko zwykła impreza. -powiedziałem siadając obok Hazzy nadal wpatrując się w blondyna.
-Na paradę klaunów ubrałbym inne buty.-oznajmił tak jak by to było oczywiste.
-Idź się przebierz.-rozkazał Loczek.
-Ja ci nie mówię jak masz się ubierać.-powiedział obrażonym tonem blondyn.
-Jak się nie przebierzerz słodyczy nie będzie przez cały tydzień.-zagroził podkreślając ostatnie słowa.
Horan bez słowa udał się do pokoju. A ja z Hazzą zaczeliśmy się śmiać.
Zjawił się Payne i usiadł na fotelu. Ten chociaż wie jak się ubrać.
Spojrzał na nas i powiedział
-Sorry, ale nie mogę iść z wami na tą impreze.
-Następny.-jęknąłem.
-Jak to następny ? -zapytał Hazza.
-Matt też nie idzie.
-Jak nie idziesz to po co ci były potrzebne prezerwatywy ? -zapytałem ciekawy odpowiedzi.
Na te słowa Styles mało co nie spadł z kanapy.
-Louis, ale ty głupku to proste przyprowadzi sobie jakieś ładne dupy i będzie je miał dla siebie. -powiedział Hazza z wielkim bananem na twarzy.
- Zboczeniec. Przychodzi do mnie Danielle. -wytłumaczył trochę zmieszany.
-Chłopaki wychodzimy!-krzyknąłem.
Na marne bo żaden się nie zjawił.
Niall pizza przyszła!-krzyknął Hazza.
Jak opętany znalazł się przy drzwiach.
-I gdzie ta pizza ? -zapytał zdziwiony.
-W pizzeri.
-Wychodzimy już, idź po Zayna.-Loczek.
Nialler posłusznie skierował się do pokoju Zayna.
-Wreszcie normalnie ubrany.-westchnął Styles.
Horan schodził ze schodów tak, że prawie spadł.
-Ubiera się.-oznajmił blondyn.
-Miał tyle czasu a on dopiero się ubiera spóźnimy się. -powiedziałem wkurzony wstając z kanapy i poszedłem na górę.
Liam zrobił to samo tylko skierował się w stronę swojego pokoju.
Wszedłem do jego pokoju i powiedziałem
-Ruszaj się wychodzimy.
-Idę, idę.
Wyszedłem z jego pokoju i zeszedłem na dół a on za mną.
-To wychodzimy.
Wszyscy wyszli no oprócz Liama, który z cierpliwością czekał na swoją dziewczynę.
Do domu Bett jest około 15 minut. Było strasznie gorąco, nogi już mi odpadały choć szliśmy dobre 5 minut, ale odreaguję pijąc zimny alkohol. O tak dziś mam zamiar pić tyle ile tylko się da.
-Hazza kocie.-powiedziałem do niego robiąc maślane oczka.
-Co ? -jęknął.
-Ponieś mnie trochę.-poprosiłem robiąc słodką minkę, ale ja zawsze mam słodką minkę no bo ja cały jestem słodki. Nieważne..
-Ach...te twoje oczy...no okeey, ale później zrobisz coś dla mnie.
-Jeżeli chodzi Ci o seks to z Tobą zawsze. -powiedziałem z bananem na twarzy.
-Debilu, nie o to mi chodziło ! A inni mówią, że to ja myśle tylko o jednym!
-Bo myślisz ! -wrzasnął Nialler.
Wskoczyłem Harremu na plecy i dalej tak szliśmy.
- Wreeeszciee! -krzyknąłem.
Zayn chciał wejść do domu, ale Bett go wyprzedziła.
-Witajcie ponownie. -przywitała się z uśmiechem na twarzy.
-Gdzie Liam ? -zapytała rozglądając się.
-Ma randke. -powiedziałem śmiesznie poruszając brwiami.
-Ślicznie wyglądasz. -dodałem.
-Wiem. Widzę, że ja jedyna tu ładnie się ubrałam.
-I ja, ja zawsze ładnie wyglądam nawet bez ubrań.
-No nie wiem Louis. -powiedziała z zadziornym uśmiechem.
-A chcesz zobaczyć ?
-Nie, nie raczej nie, jeszcze oślepnę.
-Haha. Bardzo śmieszne.
-Będziemy tak stać czy może ktoś z was zadzwoni po taksówkę ? -zapytała.
Niall wyjął telefon z kieszeni i wystukał numer.
-Jak to za 20 minut ? -zapytał krzycząc do telefonu.
-Daj mi to!
-Przepraszam panią za mojego przyjaciela. A dwie za ile będą ?
-To poproszę na ulicę...Bett jaka to ulica ?
-Downing Street 14-odpowiedziała szybko.
-Downing Street 14. -powiedziałem do telefonu i rozłączyłem się.
-Za 5 minut przyjadą taksówki. -oznajmiłem.
-Dlaczego dwie ? -zapytał Niall.
-Chyba nie chciałeś czekać 20 minut na większą ?
-No nie.
5 minut później taksówki były pod domem.
-To kto jedzie ze mną ? -zapytał Hazza.
-Jaa.
Wsiadłem do taksówki razem z Harrym, a reszta do drugiej.
-To na jaką ulice ? -zapytał kierowca.
Właśnie w tym problem. Jaka to ulica ?
Zauważyłem, że oni już jadą. Szybko wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Betty. Chwile potem podałem adres kierowcy.
Pół godziny później.
-To możemy pić. -powiedziałem szczęśliwy.
Wszyscy usiedli przy małym stoliku.
-To co chcecie ? -zapytał Harry.
-Weź dla wszystkich oprócz Betty jakieś drinki a dla niej cole. -powiedział Zayn.
-Co ? -wrzasnęła.
-Ja tu przyszłam się upić! -dodała.
-Niepełnoletnia jesteś. -powiedziałem spokojnie.
-Louis ma racje. Weź jej cole. -Zayn.
-Cole z wódką. -poprawiła.
-Harry idź po 4 drinki! -powiedział stanowczo Zayn.
Betty podeszła do Harrego i powiedziała mu coś na ucho i skierował się w stronę baru.
-Co mu powiedziałaś ? -zapytałem.
-Nie twój interes. -warknęła.
Wstałem i skierowałem się za Harrym. Stanąłem obok niego przyglądając się barmanowi.
-Dlaczego zamówiłeś sześć drinków jeżeli nas jest piątka ?
-No wiesz...
-Dwa dla ciebie czy Betty cię o nie poprosiła, a może dwa dla mnie ?
-Cóż...dla Bett.-powiedział trochę wystraszony ?
Bez słowa wziąłem dwa drinki, tak samo Hazza i poszedłem za nim.
-Betty twoje napoje czekają na ciebie. -powiedziałem z uśmiechem.
W końcu jest nastolatką dwa drinki jej nie zaszkodzą. Moje pierwsze kroki do alkoholu zaczęły się w moje 16 urodziny oczywiście piłem alkohol przedtem, ale wtedy pierwszy raz byłem pijany. To wyjątkowy dzień, nigdy go nie zapomnę. Zacząłem się śmiać na samą myśl i usiadłem pomiędzy Harrym a Zaynem. Podałem Zaynowi szklankę a Hazza Niallowi. Betty wstała i skierowała się w stronę baru.
-Z czego się śmiałeś ? -zapytał blondyn.
-Z moich szesnastych urodzin. -powiedziałem z uśmiechem.
-Opowiedz o nich. -zachęcił Loczek.
Zacząłem opowiadać o tym jak pierwszy raz napiłem się za dużo alkoholu i na drugi dzień miałem niezłego kaca.
*Oczami Betty*
Niebieskie cuda już na mnie czekały. Wzięłam szklankę do ręki i zaczęłam pić. Szklanka stała się pusta, sama nie wiem jak. Usiadłam na obrotowym krześle przy barze i zapytałam barmana, który wycierał szklanki.
-Ktoś zapłacił za te drinki ?
-Nie. -odpowiedział krótko.
-Jesteś gejem ? -zapytałam popijając drugiego drinka.
Był raczej zdziwiony tym pytaniem, dziwnie na mnie popatrzył i odpowiedział
-Nie, a dlaczego miałbym nim być ?
-Tak tylko zapytałam.
Dobrze, że wziełam torebke ze sobą bo jeszcze by zobaczyli co mam w środku. A tego bym nie chciała. Wyjełam małą torebeczkę z białą zawartością, ostatnia, ale może uda mi się zdobyć więcej.
-Jest tu toaleta ?
-Tak, tu w prawo.-wskazał ręką chłopak.
Dopiłam niebieski napój i skierowałam się w stronę wyznaczonego miejsca.
Naszczęście nikogo nie było w środku. Stanęłam na przeciwko lusterka, wysypałam połowę białego proszku, zatkałam jedną dziurkę od nosa i wciągnęłam drugą. Od razu czuję się lepiej. Szybko wyszłam z toalety widząc jak ktoś otwiera drzwi i schowałam małą torebeczkę do torebki.
Ponownie usiadłam na tym samym krześle zamawiając kolejnego drinka. Kiedy dostałam tym razem pomarańczowego.
Wzięłam napój do ręki i zobaczyłam jak Malik kieruje się w moją stronę.
-Ile już wypiłaś ? -zapytał.
-Nie wiem. -powiedziałam a Zayn usiadł obok mnie i poprosił o dwie butelki Jacka Danielsa i podał barmanowi dużą ilość pieniędzy.
-Choć potańczymy.
Zaciągnęłam Malika w stronę parkietu i zaczeliśmy dziki taniec.
Zmęczona usiadłam na tym samym miejscu co wcześniej, popatrzyłam na wszystkich ludzi. Zakochani,całujący się, przytuleni do siebie...od razu przypomina mi spędzone chwile z Davidem.... ale to już przeszłość... no może się z nim spotkam bo można powiedzieć, że to był mój prywatny diler. A teraz ? Może i nie byłam w nim zakochana, ale jednak jakieś uczucie było. Może tylko tak mi się wydaję....okazało się, że to była taka gra, która się skończyła. Przegrałam...
Z moich przemyśleń wyrwał mnie Zayn.
-Betty ty mnie w ogóle słuchasz ?
-Tak, mów dalej.- powiedziałam, ale naprawdę byłam pogrążona w swoim świecie.
Zamówiłam następnego drinka i kolejnego, chyba wypiłam z siedem, ale nie ważne.
-Patrz Harry całuje się z jakąś laską.-powiedział uśmiechając się.
-Ej widzisz to co ja ?
-Czyli ?
-Tego jednorożca, który głaszcze Louis.-powiedziałam krztusząc się śmiechem.
-Chyba za dużo wypiłaś.
-Ty wypiłeś tyle samo co ja, ale ja wzięłam jeszcze coś innego.-powiedziałam wyjmując z torebki małą torebeczkę z białą zawartością.
-Ty ćpasz ? -zapytał trochę przerażony i wziął ode mnie narkotyk.
-Tylko trochę, ale weź spróbuj jakie to dobre.
-Lepiej zamówię taksówkę.
-Nie ja chcę zostać! -wrzasnęłam.
Po chwili znalazłam się na dworze i zapytałam
-Jaka to ulica ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz